Wybieraj życie
„Za
każdym razem, gdy na świat przychodzi dziecko, świat jest tworzony
na nowo” Jostein Gaarden
Ostatnio
czytałam książkę Brygidy Grysiak „Wybrałam życie”. Jakiś
czas temu kupiłam tę książkę i po przeczytaniu doszłam do
wniosku, że napiszę kilka słów o sprawach poruszonych w tej
pozycji książkowej.
Z
pewnością są to sprawy, które dają do myślenia. Nie ukrywam, że
jak wzięłam ją do ręki to moje nastawienie było, że będzie to
książka o tym, jak poszczególne bohaterki wybrały życie swoich
dzieci i nie dokonały aborcji. Jak bardzo uprościłam to, co miałam
w ręku przekonałam się już po pierwszych stronach książki.
Okazało się, że historie tych kobiet, słusznie nazwanych przez
autorkę „Matkami wszechmogącymi” to historie osób,
które miały bardzo trudne historie życia. Praktycznie każda z
nich była kobietą doświadczoną przez życie w sposób bardzo
tragiczny i bolesny.
„Krystyna
zaniosła swoją córeczkę do „Okna życia”. Wiedziała, że
samą miłością nie wykarmi pięciorga dzieci. Ale nie mogła
znieść myśli, że jej mała Ania nie będzie znała swojej
prawdziwej rodziny. Daria była prostytutką. Nie wie, który klient
jest ojcem jej córki. Przypadkową ciążę miały rozwiązać
tabletki wczesnoporonne. Nie zadziałały. Daria została matką.
Kiedy Jola była w ciąży, lekarze powiedzieli, że jej córka umrze
wkrótce po porodzie. Mimo to postanowiła, że dziecko przyjdzie na
świat. Czy żałuje, że nie przerwała ciąży? „Żałuję tylko
jednego. Że nie modliłam się o cud”.
(cyt.z
okładki książki)
Przyznam się, że
wielokrotnie ściskało mnie w gardle z powodu tragedii, jakie
przeżyły te matki. Jak trudnych musiały dokonywać wyborów. Ile w
tych historiach jest cierpienia, bólu, przemocy tej fizycznej, ale
też psychicznej. Jak wiele łez...to trzeba przeczytać by zrozumieć
jedno: zbyt łatwo osądzamy drugiego człowieka.
„Nie osądzaj
nikogo, dopóki nie staniesz przy jego kowadle i nie popracujesz jego
młotem” (Rick
Riordan) To
bardzo mądre słowa. Bardzo często osądzamy innych, nie znając
ich historii, które najczęściej mają ogromny wpływ na całe
życie. Bardzo często stawiamy się w roli sędziów. A ja pytam:
Kim my jesteśmy by osądzać drugiego człowieka i jego wybory? Nikt
nam nie dał takiego prawa. Często zapominamy się i tak naprawdę
chcemy na siłę zmieniać świat, bo wydaje się nam, że mamy
jedyny patent na zbawienie czy ulepszenie świata a przecież jeśli
chcesz „zmieniać
świat musisz zacząć od siebie”. To
są bardzo ważne słowa. Tak naprawdę historie tych kobiet pokazały
też mi, że jak się chce to można mieć wielki wpływ na zmianę
swojego życia. Pytanie tylko: CZY JA CHCĘ? Chcę zaryzykować i
zmienić życie? Czy naprawdę trzeba nam, tak jak jednej z
bohaterek: „...
spaść głęboko na dół, żeby zacząć się odbijać. Ja się
odbiłam. I dziś wiem, że można[...]”. Może
i trzeba, żebyśmy się obudzili, żebyśmy potrafili wstać i nie
tylko poukładali swoje własne życie, ale też tak jak ta matka
pomagali innym, którzy są w podobnej sytuacji jak nasza: „Jestem
im potrzebna, bo ja sama przeszłam przez piekło. Mogę im mówić,
że z takiego piekła też da się wyjść. Trzeba tylko bardzo
chcieć i bardzo się starać. Zawsze jest jakieś wyjście”.
(str.25-26)
Tak skojarzyło mi
się to też po części z moim charyzmatem: czyli dowartościowanie
osoby cierpiącej i jego cierpienia. W myśl tego, czym żyję od lat: ten zrozumie drugiego cierpiącego, kto sam cierpiał. Św. Teresa z
Avila tak mówiła: „Łatwo
jest pisać piękne rzeczy o cierpieniu, ale pisanie to nic, nic!
Trzeba cierpienia zaznać, aby zrozumieć!”
Bohaterki tej
książki doznały wiele cierpienia w życiu. Każda z nich
zdecydowała urodzić dziecko. Niektóre będąc świadome tego, że
po porodzie oddadzą dzieci do adopcji, ale decydując się na to,
tylko dlatego,by ich dzieci miały lepiej. Inne ze świadomością,
że ich dzieci są chore i mogą umrzeć po porodzie pomimo wszystko
decydują się na ten krok, aby dzieci ujrzały światło dzienne.
Dają im życie od początku aż do końca. Dlatego autorka nazywa
ich „Matkami wszechmogącymi”.
W zakończeniu
książki Brygida Grysiak podsumowuje te historie 3 słowami:
Miłość
– ponieważ bohaterki tej książki powiedziały „tak” na
życie, pomimo i wbrew wszystkim trudnościom. „Z miłości, która
jest silniejsza niż strach, bieda i ból rozstania. Iza, Zofia i
Małgorzata oddały swoje dzieci do adopcji i cierpią. Bo chciałaby
mieć je przy sobie. Jak mówią, wszystko, co mogły zrobić, to
pozwolić im żyć”. (str.172)
Odpowiedzialność
– „każda z tych kobiet wzięła odpowiedzialność, za dziecko,
które nosiła w sobie. Nieplanowane, czasem niechciane, czasami
chore. Wzięła odpowiedzialność z miłości. Ula, Katarzyna czy
Iza mówią, że dziecko na świat się nie prosiło i dlatego, kiedy
już je na świat zaprosimy, to nie wolno nam go zabijać.”(j.w)
Godność
- „jak mówi Agnieszka godność przywróciły jej córki.”
Autorka podsumowując
pisze, że od każdej z tych bohaterek nauczyła się, że zawsze
jest wyjście z sytuacji. Niech słowa jednej z kobiet pokażą to,
co pozwoli być może innym osobom, w podejmowaniu tego typu decyzji:
„Kiedy
rodzisz dziecko, ono jest z ciebie. To tak, jakby ktoś wyjął
kawałek twojego serca i powiedział: Zaopiekuj się nim”. (str.17)
Zachęcam nie tylko
do refleksji nad moimi słowami, ale też do lektury tej książki bo
ukazuje ona nie tylko jak wielką wartość ma życie ludzkie, ale
też to, co bardzo często jest przed nami zakryte lub nie chcemy
tego widzieć: tragedii ludzkich doprowadzających drugiego człowieka
do bardzo trudnych decyzji.
No
i proszę Was słowami znanego wszystkim, nieżyjącego już ks. Jana
Kaczkowskiego: „Nie
rozliczajmy innych. Rozliczajmy siebie”.
Pięknie i mądrze napisane
OdpowiedzUsuń