Pamiętnik chorej dziewczynki
„Wszystkim
tym, którzy towarzyszyli małym, ale wielkim krzyżom. Nieść krzyż i nie kochać
go, to niedorzeczność. Bywa, że zaczyna się go kochać dopiero wtedy, gdy
przestał już nim być. To też jest łaska”.
(Gilda i „Uberto”; 2 sierpnia 1995 r., w
Święto Matki Bożej Anielskiej)
Tą
dedykacją rozpoczyna się historia, a raczej pamiętnik mamy Gildy Mori, która
spisała swoje przeżycia z tych kilkunastu miesięcy życia swojej córeczki –
Marii Manueli. Kieruje je bezpośrednio do swojej córki. Mamy wrażenie, jakby
mama pisała listy do swojego dziecka, które przeczyta je, kiedy dorośnie. Jednak
rzeczywistość okazuje się zupełnie inna.
Czym
było dla niej takie pisanie pamiętnika? Pewnego rodzaju ujściem cierpienia. Nie
chcąc zmarnować tego wszystkiego, co przeżyła w tamtym czasie postanowiła
opublikować te wspomnienia, dołączając niektóre listy Uberto Mori, ojca
Manueli, którego proces beatyfikacyjny aktualnie jest w toku. Z jego listów
możemy wyczytać, jak głębokim duchowo a jednocześnie pospolitym był
człowiekiem. Osobą, dla której duchowość maryjna była najważniejsza a on sam
swoje życie budował na modlitwie.
Gilda
– mama Marii Manueli poprzez swoje świadectwo chce dodać otuchy rodzicom,
którzy również zmagają się z chorobą lub cierpieniem własnych dzieci a także
rodzicom, którzy przeżywają czas żałoby, po stracie syna lub córki.
Maria
Manuela urodziła się, jako zdrowe dziecko i nic nie zapowiadało, że może być
inaczej. Po piętnastu dniach od jej narodzin okazało się, że choruje na sinicę.
Dopiero po 3 roku życia mogłaby zostać operowana a do tego czasu… Mama cały
czas wierzyła w cud, którego może dokonać Bóg i czekała. To była walka z
czasem. Tak, jak w życiu niejednego rodzica pytała Boga: dlaczego? Dlaczego jej
dziecko musi cierpieć i obwiniała samą siebie, że przekazała córce tę chorobę,
nie znając jeszcze skąd i jakie są przyczyny takiej choroby.
„Dlaczego
taka się urodziłaś, Manuelo? Czy ktoś mi odpowie? Dlaczego tak doskonała,
doskonała we wszystkim, czego chciałam, chowałaś w sobie serce przeszyte bólem?
„Czy
Maryja się pytała: Dlaczego? Czy Maryja cierpiała jak ja, a ty – czy cierpisz
jak Chrystus? Do Niego maleńka, musimy się zwrócić i w Nim pokładać nadzieję!”.
„Mój
Boże, chciałabym tylko, żeby ten krzyż był tylko mój, a nie twój, Manuelo”.[1]
Czyż
te pytania nie brzmią nam dziwnie znajomo? Który z rodziców nie chciałby ulżyć
własnemu dziecku w cierpieniu? Rodzice a także rodzeństwo Marii Manueli
przeszli Drogę Krzyżową w swoim życiu. Towarzysząc Manueli w jej jakże krótkiej
wędrówce po ziemi pokazują nam, że można dowartościować cierpienie, że z
miłości jesteśmy w stanie zrobić wszystko i że jeśli tylko otworzymy nasze
serca na Boga, będzie nam lżej i On nam pomoże w tej wędrówce.
Niech
słowa mamy Gildy będą dla Was – a w szczególności rodziców chorych, cierpiących
dzieci zachętą do sięgnięcia po tę książkę.
„Nauczyłaś
nas przyjmować życie,
Nauczyłaś
nas kochać życie,
Nauczyłaś
nas rozumieć, że życie, jakiekolwiek byłyby plany Boże, musi być przeżyte i
warte jest przeżycia, bo Bóg nie dla tego życia ziemskiego nas stworzył.
To
największa i najwznioślejsza nauka, jakiej nam udzieliłaś. Trzeba było, żebyś
zaistniała, ale i tego, żebyś nas opuściła, by zrozumieć, że dopiero teraz
JESTEŚ i że słodko będzie umierać, by pójść do nieba, aby Cię ukołysać” (22
listopada 1962 r.).[2]
Maria Manuela – ur. 22 października 1961 r. Odeszła do Pana 12 listopada 1962 r.
„MARIA MANUELA – pamiętnik chorej dziewczynki” Gilda Mori
[1]
Mori Gilda, „Maria Manuela – pamiętnik chorej dziewczynki”, eSPe, Kraków 2008,
str. 90
[2]
Dz.cyt. str.186
Komentarze
Prześlij komentarz