W szkole słuchania
Chciałabym poruszyć temat, który nie należy do łatwych. Dlaczego? Dlatego, że w dzisiejszym świecie „słuchanie” nie jest równoznaczne z „usłyszeniem”, czy w konsekwencji zrozumieniem i przyjęciem tego, kto do nas mówi. Nie mówię już o perspektywie słuchania Boga. „Pierwszą przysługą, jaką jesteśmy winni naszemu bliźniemu, jest słuchanie go: tak jak Boża miłość zaczyna się od słuchania Jego Słowa. Tak więc początkiem miłości względem brata jest umiejętność słuchania go. Bóg nie tylko daje nam Swoje Słowo, ale także chce nas słuchać. Podobnie dziełem bożym jest zdolność słuchania swojego brata. Chrześcijanie, a zwłaszcza kaznodzieje, kiedy znajdują się w jego obecności, często wierzą, że zawsze muszą „ofiarować” coś innym. Uważają to za swoje jedyne zadanie, zapominając tym samym, że słuchanie może być służbą o wiele większą niż mówienie. Wielu ludzi szuka kogoś, kto byłby gotowy ich słuchać, ale nie znajdują go wśród chrześcijan, ponieważ oni mówią również tam, gdzie powinni słuch