A życie toczy się dalej...
Dziś poruszę kilka wątków, ale mam nadzieję,
że zrozumiecie, co przez nie chcę powiedzieć innym.
Ostatni czas był dla mnie bardzo intensywny. U
mnie to już tak jest, że albo jest cisza i spokój, albo wiele się dzieje.
Jeszcze do wczoraj zastanawiałam się, czy w ogóle pisać, ale jakoś tak trudno
mi przejść nad pewnymi sprawami do porządku dziennego. Przede wszystkim wrócę
na moment do strajku niepełnosprawnych. Był i cóż… Rzeczywistość, póki co się
nie zmienia, jest wiele niejasności w prawie, w aptekach nie wiedzą co robić,
ludzie nie wiedzą, gdzie iść by np. otrzymać pielucho - majtki bez limitu. Totalna
dezinformacja.
Jakiś czas temu, w moim mieście odbywało się
głosowanie na projekty w ramach budżetu obywatelskiego. Jednym z nich była
platforma dla niepełnosprawnych i starszych, aby mogli w końcu bez problemu
wejść do Urzędu Miasta i Gminy i dostać się do np. Burmistrza miasta. Poparłam
ten projekt, bo uważam, że z wszystkich projektów, które tam były, w moich
oczach był on najsensowniejszy. Sami wiecie, dlaczego. No i? Po pierwsze
zostałam zaatakowana, że popieram prawdopodobnego kandydata na burmistrza itd.
Dużo by pisać o tym. Jednak to, co wkurzyło mnie najbardziej to fakt, że nikt
nie popatrzył na to, że sama jestem niepełnosprawna i sama mam problem z
wejściem po schodach, dlatego zawsze będę za tego typu projektami, bo jest mi
bliskie środowisko osób niepełnosprawnych. Oczywiście przeszedł całkiem inny
projekt, bo przecież, któż by myślał o tym, że kiedyś sam będzie starszy i
będzie miał problem z wejściem do Urzędu. A propos. To z tego, co się orientuję
to wszystkie instytucje publiczne powinny być dostosowane do potrzeb osób z
niepełnosprawnością. Jak widać, mojego miasta to nie dotyczy. Nie mówię już o
tym, że trzeba obmyślać sobie trasę przejazdu, jak się jeździ wózkiem
elektrycznym, bo chodniki nie wszystkie mają zjazdy i wjazdy. Mieszkam koło
parku, przy szkole podstawowej i właśnie ten chodnik kompletnie nie ma takiej
możliwości, więc aby pojechać do rynku, muszę jechać przez park lub główną
ulicą. Brak wyobraźni, czy co? Jednak może w związku ze zbliżającymi się
wyborami przyszli kandydaci zdążą coś zrobić w tej kwestii a nie będą
sprzedawać nam głupich postulatów wyborczych, co to oni nie zrobią jak wygrają
wybory, bo znany już dobrze te ich obietnice. Pełnomocnika do spraw osób z
niepełnosprawnością do tej pory nie ma w Urzędzie, a obiecywano…oj obiecywano.
Aż dwa razy….
Drodzy
kandydaci. Zacznijcie już działać w kwestii
poruszonej powyżej to porozmawiamy o tym, co dalej. A póki co? Akurat mnie
tanie gadki wyborcze nie ruszają. Chcę widzieć efekty.
Ostatnio czytałam, że od 1 listopada wzrośnie
zasiłek pielęgnacyjny o całe 32 złote. Łał…. Od razu było zapewnienie rządu, że
w przyszłym roku będzie o następne 30 zł. No i? Mam upaść na kolana przed Wami
i dziękować? Jak mam nie być za strajkującymi niepełnosprawnymi, jak to jest,
póki co żenujące. Oczywiście pamiętajmy, że też wrośnie renta socjalna, ale też netto to wcale nie będzie z czego się cieszyć. Ostatni miesiąc spędziłam tylko w tym środowisku, osób
niepełnosprawnych. Nasłuchałam się. Mogę jedynie dziękować Bogu, że mam ojca
górnika i mieszkam z rodzicami, bo inaczej kto wie, czy by mi nie groziło
wywalenie na bruk. Młoda dziewczyna poruszająca się na wózku. Mieszka z bratem.
Zalegają z opłatami itd. Grozi im eksmisja. Nie wiedziała do czego wróci po 2
tygodniach turnusu. Bardzo ciężka sytuacja rodzinna. W większości osoby z
niepełnosprawnością wiążą ledwo koniec z końcem. Wkurzają mnie te przechwały
rządu, co to nie będzie do 2025 roku. Będziemy w końcu godnie żyć? A do tego
czasu? Z chęcią bym zaprosiła rząd na taki turnus, aby posłuchali, jak się żyje
i co da, ta tzw. podwyżka? Czytałam komentarze, jak był strajk osób z
niepełnosprawnością, że mogą iść do pracy. Nie wszyscy moi drodzy. Nie wszyscy.
Każda niepełnosprawność jest inna a kasa ta sama. A skoro tyle jest pracy na
rynku dla niepełnosprawnych to mam pytanie: Dlaczego do tej pory nie znalazłam
dla siebie odpowiedniej oferty pracy? Mam za wysokie wykształcenie, czy co? Nie
rozumiem. Przecież skończyłam studia, jestem magistrem pedagogiki specjalnej o
specjalizacji pedagog leczniczy, czyli praca z dziećmi i młodzieżą
niepełnosprawną ruchowo, terapia wychowawcza ich i ich rodzin. Jestem też
pedagogiem o specjalizacji opiekuńczo-prewencyjnej. No proszę? Nawet kiedyś
składałam CV do naszego ówczesnego gimnazjum jako pedagog i co? I nic? A czy
myślicie, że gdybym żyła sama i miała się sama utrzymać to nie przymierałabym z
głodu? Skoro na leki wydaje 300 zł miesięcznie. Ktoś mi odda te 300 zł? Niby
tak miało być? A gdzie mam iść, aby odzyskać te pieniądze?
Wiecie. Ten ostatni czas dał mi wiele do
myślenia. Przede wszystkim nie dam się kupić za żadną kiełbasę wyborczą. Liczą
się czyny a nie słowa. Poza tym zapraszam tych z Warszawy do tego, aby zeszli
ze swoich stołków i zobaczyli, jak się żyje. Naprawdę. Wszelkie debaty o
sytuacji osób niepełnosprawnych bez osób niepełnosprawnych jest bezsensu. I nie
mam tu na myśli posłów z niepełnosprawnością, bo oni dostają dobre pensje więc
nie mierzą się z tymi problemami, co przeciętny zwykły człowiek.
Słuchając tak wielu historii ludzkich we mnie
rodziło się pytanie: jak im pomóc? Jednak co ja mogę? Jedynie wysłuchać, pokierować,
gdzie ewentualnie mogą pójść po pomoc itd. Jednak co dalej? Co mam powiedzieć
dziewczynie, która boi się, że nie wie, gdzie wróci po powrocie z turnusu. Czy
to jeszcze będzie jej dom?
Ludzie.
Miejcie świadomość tego, że osoby z niepełnosprawnością mierzą się z wieloma sprawami. Począwszy od akceptacji własnej niepełnosprawności po zerowe poczucie własnej wartości. Nie rzadko przez sytuacje w rodzinie, brak akceptacji siebie samego popadają w nałogi, czasami występują próby samobójcze, bo nie umieją sobie z wieloma rzeczami poradzić. A Wy, Drogi Rządzie mówicie, że do 2025 roku osoby z niepełnosprawnością będą miały zapewnione godne warunki życia. A teraz? Co mam im powiedzieć? Jak wesprzeć? Pocieszyć, że będzie dobrze? Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym? Papier przyjmie wszystko a mnie interesuje teraźniejszość. Nie przeszłość, jak było i czego nie było. Nie przyszłość, co będzie. Tylko teraźniejszość i to, co dziś macie do zaoferowania osobie z niepełnosprawnością. Pamiętajcie, że: „Osoby niepełnosprawne w pełni są podmiotami ludzkimi z należnymi im wrodzonymi, świętymi i nienaruszalnymi prawami, które mimo ograniczeń cierpień wpisanych w ich ciało i władze, stanowią jednak o szczególnym znaczeniu godności i wielkości człowieka”. Św. Jan Paweł II a Maria Grzegorzewska twierdziła, że: „Nie ma kaleki jest człowiek”.
Miejcie świadomość tego, że osoby z niepełnosprawnością mierzą się z wieloma sprawami. Począwszy od akceptacji własnej niepełnosprawności po zerowe poczucie własnej wartości. Nie rzadko przez sytuacje w rodzinie, brak akceptacji siebie samego popadają w nałogi, czasami występują próby samobójcze, bo nie umieją sobie z wieloma rzeczami poradzić. A Wy, Drogi Rządzie mówicie, że do 2025 roku osoby z niepełnosprawnością będą miały zapewnione godne warunki życia. A teraz? Co mam im powiedzieć? Jak wesprzeć? Pocieszyć, że będzie dobrze? Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym? Papier przyjmie wszystko a mnie interesuje teraźniejszość. Nie przeszłość, jak było i czego nie było. Nie przyszłość, co będzie. Tylko teraźniejszość i to, co dziś macie do zaoferowania osobie z niepełnosprawnością. Pamiętajcie, że: „Osoby niepełnosprawne w pełni są podmiotami ludzkimi z należnymi im wrodzonymi, świętymi i nienaruszalnymi prawami, które mimo ograniczeń cierpień wpisanych w ich ciało i władze, stanowią jednak o szczególnym znaczeniu godności i wielkości człowieka”. Św. Jan Paweł II a Maria Grzegorzewska twierdziła, że: „Nie ma kaleki jest człowiek”.
Komentarze
Prześlij komentarz