Szkoła słuchania
Chciałabym poruszyć temat, który nie należy do łatwych.
Dlaczego? Dlatego, że w dzisiejszym świecie „słuchanie” nie jest równoznaczne z
„usłyszeniem”, czy w konsekwencji zrozumieniem i przyjęciem tego, kto do nas
mówi. Nie mówię już o perspektywie słuchania Boga.
„Pierwszą
przysługą, jaką jesteśmy winni naszemu bliźniemu, jest słuchanie go: tak jak
Boża miłość zaczyna się od słuchania Jego Słowa. Tak więc początkiem miłości
względem brata jest umiejętność słuchania go. Bóg nie tylko daje nam Swoje
Słowo, ale także chce nas słuchać. Podobnie dziełem bożym jest zdolność
słuchania swojego brata. Chrześcijanie, a zwłaszcza kaznodzieje, kiedy znajdują
się w jego obecności, często wierzą, że zawsze muszą „ofiarować” coś innym. Uważają
to za swoje jedyne zadanie, zapominając tym samym, że słuchanie może być służbą
o wiele większą niż mówienie. Wielu ludzi szuka kogoś, kto byłby gotowy ich
słuchać, ale nie znajdują go wśród chrześcijan, ponieważ oni mówią również tam,
gdzie powinni słuchać... Ci, którzy nie potrafią słuchać długo i cierpliwie,
będą mówić bez zwracania na drugiego uwagi, aż wreszcie przestaną go zauważać.
Kto wierzy, że jego czas jest zbyt cenny, by stracić go na słuchanie bliźniego,
nie będzie miał nigdy czasu dla Boga i dla swojego brata, lecz tylko zawsze dla
siebie, dla własnych słów i dla swoich planów.” (Dietrich Bonhoeffer 1938)
W naszym charyzmacie
jest to podstawa, bo wyjście do drugiego człowieka, oznacza przede wszystkim
spotkanie się z nim, wysłuchanie, poznanie, które powinno zaowocować relacją
opartą na solidnych fundamentach. „Chory
do chorego przy pomocy osoby zdrowej” – tak mawiał Bł. Novarese. Dla nas również
wzorem do naśladowania w zakresie słuchania jest Maryja. Jest taka ikona Maryi
z palcem na ustach, która dla mnie jest niesamowita ikona, a która mówi mi, że
trzeba słuchać. Jednak tego też trzeba się uczyć. Maryja przecież słuchała
wszystkiego i rozważała w swoim sercu. Słuchanie kogoś wymaga od nas
poświęcenia naszego czasu. Zapomnienia o sobie i skupieniu się na drugim
człowieku. Naszego zainteresowania osobą, która jest naprzeciwko nas. Słuchanie
samo w sobie jest czymś trudnym. Papież Franciszek 5 stycznia 2017 r. mówił, że
trzeba mieć „Cierpliwość: słuchać, tak by
(osoby) czuły się jak w domu, czuły się przyjęte; czuły, że chcemy da nich
dobrze.” a św. Jan Bosko mówił, że: „Jedna
godzina cierpliwości więcej znaczy niż cały dzień postu”. Czyli tak
naprawdę, aby słuchać kogoś, musimy nauczyć się tej sztuki i to nasze
doświadczenie, bycia wysłuchanym może nam w tej nauce pomóc. Koniecznym
warunkiem też jest milczenie. Prawdziwa komunikacja wymaga ciszy. Tylko ci,
którzy zapominają o sobie, mogą otworzyć się na innych. Musimy drugiego
człowieka rozpoznać jako dar, bez żadnych uprzedzeń, zapominając o sobie
samych, swoich pragnieniach, by być w centrum uwagi, by zostawić swój
egocentryzm i narcyzm. Chrystus „ogołocił
samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi” (Flp
2,7), uczynił miejsce, aby przyjąć ludzkość, człowieka, w jego całokształcie
piękna i grzechu.
„Aby zrozumieć kogoś, jest konieczne by wejść w jego
wszechświat, patrzeć jego oczami, usłyszeć jego uczucia, być z nim we
współodczuwaniu i w sympatii. Powinno się chwilowo porzucić swoje uprzedzenia,
własne skłonności, pomysły, rodzinny krajobraz. Wszystko co sprawia, że nasza
uwaga ulega selektywnej filtracji od tego co przychodzi od drugiej osoby, co
wpływa na obraz jaki o niej mamy. Należy odłożyć na bok wszelkie troski, aby
dotrzeć do samego siebie, do ciekawości i krytyki.” (Kartuz, Droga
prawdziwego szczęścia. Błogosławieństwa fundamentem pokoju wewnętrznego, Paolini,
Mediolan 2005.)
Konsekwencją autentycznego słuchania jest zaufanie i
oczekiwanie, pragnienie kroczenia z drugim i wzajemne rozważanie dotyczące
sfery duchowej, w której Bóg może objawiać swoją wolę. Swobodne mówienie i
uczenie się nazywania rzeczy po imieniu, pozwala na odczytywanie naszego życia
z większą świadomością. Potrzeba czasu, cierpliwości, prawdziwego
zainteresowania, głębokiego dobra, prawdziwego przyjmowania tych, którzy stoją
przed nami. Jak sami widzicie, słuchanie drugiej osoby to w pierwszej
kolejności praca nad samym sobą.
Wracając do Maryi, od której możemy się uczyć tego, w
jaki sposób słuchać, chciałabym zacytować Papieża Franciszka, który pokazuje
nam 3 konkretne słowa dotyczące życia Maryi a które bardzo mocno są związane z
naszym tematem:
„1. Słuchanie.
Skąd pochodzi gest Maryi, by iść zobaczyć się z jej krewną Elżbietą? Z jednego
ze słów Archanioła Bożego: „A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w
swej starości syna...” (Łk 1,36). Maryja wie, jak słuchać Boga. Uwaga: to nie
jest tylko proste „słuchanie”, płytki posłuch, lecz „słuchaniem” naznaczonym
uwagą, przyjęciem, otwartością na Boga. Bez rozproszenia, z którym czasami
stajemy wobec Pana lub innych: słyszymy słowa, ale tak naprawdę nie słuchamy.
Maryja jest uważna na Boga, słucha Boga.
Maryja słucha
także faktów, czyli czyta wydarzenia z jej życia, jest uważna na konkretną
rzeczywistość i nie zatrzymuje się na powierzchni, ale idzie w głąb, aby
uchwycić znaczenie. Krewna Elżbieta, która jest już w podeszłym wieku,
spodziewa się dziecka: to jest fakt. Maryja jest wrażliwa na znaczenie, potrafi
zrozumieć: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,37) Odnosi się to
również do naszego życia: słuchanie Boga, który przemawia do nas, i słuchanie
codziennej rzeczywistości, zwracanie uwagi na ludzi, na fakty, ponieważ Pan
jest u drzwi naszego życia i puka na wiele sposobów, On ukazuje znaki na naszej
drodze; w życiu.
2. Drugie słowo: decyzja. Maryja nie żyje „w pośpiechu”,
ale, jak podkreśla św. Łukasz, „rozważała wszystko w swoim sercu” (Łk 2,19.51).
Nawet w decydującym momencie Zwiastowania pyta Anioła: „Jak się to stanie?” (Łk
1,34). Nie zatrzymuje się nawet w momencie refleksji; robi krok naprzód:
decyduje. Nie żyje w pospiechu, ale tylko wtedy, gdy jest to konieczne, „idzie
z pośpiechem”. Maryja nie daje się porwać wydarzeniom, nie unika trudu decyzji.
Dzieje się to zarówno w jej podstawowym wyborze, który zmieni jego życie: „Oto
ja służebnica Pańska...” (por. Łk 1,38), ale również w wyborach codziennych, również
mających bogate znaczenie. Przypomina mi to epizod z wesela w Kanie (J 2,1-11):
widzi tutaj rzeczywistość, ludzkość, konkretność Maryi, która jest uważna na
fakty, problemy; widzi i rozumie trudności tych dwóch młodych nowożeńców,
którym zabrakło świątecznego wina. Maryja rozważa i wie, że Jezus może coś
zrobić i postanawia zwrócić się do Syna by zainterweniował: „Nie mają już wina”
(por. w. 3). W życiu trudno podejmować decyzje, często mamy tendencję do ich
odkładania, aby inni decydowali na naszym miejscu. Często wolimy dać się ponieść
wydarzeniom, podążać za modą chwili. Czasem wiemy, co musimy zrobić, ale nie
mamy odwagi, albo wydaje się to zbyt trudne, ponieważ oznacza przeciwstawienie
się prądowi. Maryja w Zwiastowaniu, w Nawiedzeniu, na weselu w Kanie, idzie pod
prąd. Maryja idzie pod prąd. Słucha
Boga, rozważa, stara się zrozumieć rzeczywistość i postanawia powierzyć się
całkowicie Bogu, decyduje się na odwiedzenie starszej krewnej, mimo, że była w
ciąży, decyduje nalegając zawierzyć Synowi by ratować radość wesela.
3. Trzecie słowo: działanie. Maryja wyruszyła w podróż i „poszła z pośpiechem ...”
(Łk 1,39). W ostatnią niedzielę podkreśliłam ten sposób działania Maryi: pomimo
trudności, krytyki, którą otrzymała za decyzję o wyruszeniu, nie zatrzymuje
się. I tutaj idzie z „pośpiechem”. W modlitwie, przed Bogiem, który mówi, w
refleksji i medytacji nad faktami z jej życia, Maryja się nie spieszy, nie
pozwala się na chwilę oderwać, nie pozwala się porwać przez wydarzenia. Ale
kiedy jest jasne, czego Bóg od niej wymaga, nie ociąga się, nie zwleka, ale
idzie „z pospiechem”. Święty Ambroży tak komentuje: „łaska Ducha Świętego nie
znosi powolności" (Expos., Evang., Sec. Lucam, II, 19: PL 15,1560).
Działanie Maryi jest konsekwencją jej posłuszeństwa wobec słów anioła, zjednoczona
w miłości: udaje się do Elżbiety, aby jej służyć. To oznacza wyjście z domu, z
samego siebie, z miłością, przynosi to, co ma najcenniejsze: Jezusa; przynosi
Syna.
Czasami nawet my przystajemy by
słuchać, zastanawiamy się nad tym, co powinniśmy zrobić, być może musimy
również podjąć jasną decyzję, ale nie dokonujemy przejścia do działania. Przede
wszystkim nie angażujemy się, idąc „z pośpiechem” do innych, by przynieść im
naszą pomoc, nasze zrozumienie, naszą miłość, aby przynieść, tak jak Maryja, to
co otrzymaliśmy najcenniejszego, Jezusa i Jego Ewangelię, słowem, a przede
wszystkim konkretnym świadectwem naszego postępowania. Maryja, niewiasta
słuchająca, od decyzji do działania”. (Papież Franciszek, Plac św.
Piotra, maj 2013)
Papież Franciszek przypomina nam o tym, jak ważne jest nasze
zaangażowanie. Słuchanie wymaga bycia otwartym na przyjęcie drugiego, czyli
gotowym do tego by „być dotkniętym” doświadczeniem jego życia.
Widzicie sami, że wcale nie jest proste słuchanie i
usłyszenie drugiego człowieka, ale nie jest to niemożliwe. Wystarczy, że
będziemy brać przykład z Maryi i sami otworzymy się na łaskę Ducha Świętego,
prosząc Go, by otwierał nasze uszy, nasze oczy i wspomagał nas w tej sztuce
słuchania naszych braci i sióstr.
Niech Matka Boża Słuchająca wspiera nas w tej szkole
słuchania Boga i drugiego człowieka.
Maryjo,
Niewiasto słuchająca, otwórz nasze uszy, spraw, abyśmy umieli słuchać Słowa Twojego
Syna Jezusa pośród tysięcy słów tego świata; spraw, abyśmy umieli słuchać rzeczywistości,
w której żyjemy, każdej osoby, którą spotkamy, zwłaszcza tej ubogiej,
potrzebującej i przeżywającej trudności.
Maryjo,
Niewiasto podejmująca decyzje, oświeć nasz umysł i nasze serce, abyśmy umieli
być posłuszni Słowu Twojego Syna Jezusa bez wahania, daj nam odwagę
podejmowania decyzji, spraw, byśmy nie pozwalali na to, aby inni kierowali
naszym życiem.
Maryjo,
Niewiasto podejmująca działanie, spraw, aby nasze ręce i stopy kierowały się „z
pośpiechem” ku innym, aby nieść im miłosierdzie i miłość Twojego Syna Jezusa,
by – tak jak Ty – nieść światu światło Ewangelii. Amen. (Modlitwa do Maryi,
Niewiasty słuchającej - Papież Franciszek, Plac św. Piotra, maj 2013)
Komentarze
Prześlij komentarz