Cud w naszym życiu - historia Glorii

Wielu rodziców mierzy się z cierpieniem dzieci, z chorobami nieuleczalnymi ich dzieci. Jak bardzo jest to trudne doświadczenie wiedzą tylko Ci, którzy tego doświadczyli na „własnej skórze”. Prędzej czy później każdy oczekuje cudu uzdrowienia z choroby dziecka czy bliskiej nam osoby. Nie zawsze te prośby są wysłuchiwane, a raczej nie zawsze otrzymujemy to, o co prosimy, bo przecież Bóg ma swój własny plan dla naszego życia, jak i dla życia naszych bliskich. Czasami bywa tak, że nie potrafimy zobaczyć tych innych cudów w naszym życiu, bo czekamy tylko na ten, o który prosimy.
Ostatnio przeczytałam piękną książkę pt. „Cud Glorii”, którą napisał Jerry Brewer – dziennikarz sportowy. Chciałabym opowiedzieć Wam historię dziewczynki o imieniu Gloria. W wieku 7 lat u dziewczynki zdiagnozowano raka, dlatego też jej beztroskie dzieciństwo trwało tylko 6 lat.
Rodzice byli osobami bardzo wierzącymi i od samego początku wierzyli, że Bóg uzdrowi swoje dziecko z tak ciężkiej choroby i dokona cudu. Kiedy Gloria miała 7 lat, jej tato zapytał się, czy życie Glorii było dobre? Gloria odpowiedziała: „Tak, tatusiu. Zobacz jak dużo ludzi dzięki mnie modli się do Boga. Nawet dziadek odmawia różaniec. Tak, miałam dobre życie”W chwili, kiedy tato zadawał córce to pytanie, dziewczynka czekała na przeszczep komórek macierzystych i nie wiadomo było, czy tę operację przeżyje ponieważ była już bardzo osłabiona przez chemioterapię.
Tak. Wiele osób modliło się o cud. Wiele osób było przekonanych o tym, że ten cud nadejdzie. Modlili się za nią wierzący i ci, którzy uważali obowiązek chodzenia do kościoła za bardzo irytujący. Gloria nie bała się śmierci. Bała się, że przez jej śmierć złamie serce wielu ludziom a oni przestaną wierzyć. 7 lat a jaka dojrzałość.
Tato Glorii był trenerem drużyny sportowej. Jeden z dziennikarzy zainteresował się nim i tym, że pomimo choroby córki, choroby żony – mama Glorii była chora na stwardnienie rozsiane, licznej
rodziny - trenował drużynę, która zdobywała puchary. W gazecie sportowej zaczęły ukazywać się artykuły o Glorii a następnie wieść o chorobie dziewczynki obiegła cały świat. Dziennikarz, który jest autorem książki równocześnie założył bloga w internecie i dzięki temu więcej ludzi mogło na bieżąco śledzić losy całej rodziny Strauss. Na początku obowiązek związany z pracą przerodził się w coś więcej. Jerry zaprzyjaźnił się z rodziną a Gloria stała się dla niego nauczycielką na drodze wiary. Zaczął dojrzewać wewnętrznie, zmieniać się, nawracać aż uwierzył. W jego życiu pojawił się cud. Czytając poznajemy też Cliffa, który jest alkoholikiem. Pije całe życie. Nawet jeśli przestaje na dwa dni, wraca do nałogu. Nie ma w sobie motywacji aby przestać pić. Czytając artykuły o Glorii przestaje pić, bo skoro ona potrafi tak dzielnie zmagać się z chorobą to i on może nie pić. Jednak to nie jest tylko odstawienie alkoholu. Cliff zaczyna zastanawiać się nad tym, co jest po śmierci, zaczyna szukać czegoś więcej i zaczyna wierzyć. Kolejna osoba, która dzięki Glorii odnajduje drogę ku Bogu i rozpoczyna swoją wędrówkę z Bogiem. Jest jeszcze kilka innych osób...Każdy ze swoją historią, chociaż każdy wierzy, że stanie się cud i Gloria wyzdrowieje.
A rodzice? Wierzą, modlą się, walczą, płaczą, szukają nowych sposobów leczenia, ale też nie poddają się zwątpieniu. Wierzą, że Bóg sprawi cud. Bóg sprawił cud. Dziewczynka miała żyć tylko 6 miesięcy a żyła 4 lata dłużej. Jej modlitwa przed śmiercią była bardzo piękna:
Drogi Jezu, powstałeś z martwych. Proszę Cię o to, żebyśmy i my powstali z Tobą. Wszyscy. Nie tylko ja. Pomóż mi powstać z tego ciała, żebym była czysta bez raka... żeby moje ciało było czyste i nowe, tak żebym całkowicie się wyzwoliła i uwolniła od niego. Modlę się za każdą chorobę i problem, który mieliśmy, za każdą złą rzecz, którą zrobiliśmy i za wszystko, co jeszcze musimy zrobić. Proszę Cię, żebyś podniósł nasze ciała i dał nam siłę”.  
Gloria uczyła i uczy jak się modlić. Tytuł książki to „Cud Glorii”, cud, którego niby nie było, bo Gloria, kilkuletnia dziewczynka umiera pokonana przez nowotwór. Cudem nie jest jej wyzdrowienie tylko jej niesłabnąca wiara w Boga i umacnianie wiary w innych. Cudem jest też jednoczenie się ludzi oraz zapraszanie innych do modlitw w sprawie uzdrowienia tej niezwykłej dziewczynki. Niezwykłej bo otwartej i ciepłej, pozornie naznaczonej cierpieniem. Dziewczynki nad wyraz dojrzałej i świadomej.
Na pytanie dziennikarza o Boga i nadzieję rodzina odpowiada:
„On daje nam nadzieję. Nadzieja może być łatwa lub trudna, może cię zmęczyć lub wyczerpać. Ale płomienna nadzieja wypełnia cię jedynie radością i szczęściem. Cokolwiek Pan Bóg chce ci dać, jest to prawdziwy skarb.”
Warto sięgnąć po tę książkę ponieważ to tylko namiastka tego, co możemy przeczytać w książce. Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Po przeczytaniu tej książki i po poznaniu Glorii pomyślałam sobie, że każdego dnia w naszym życiu możemy doświadczyć cudów, którymi obdarowuje nas Bóg. Pytanie tylko czy umiemy je dostrzec? A może upieramy się tylko przy tym, co chcemy otrzymać od Boga? Czy potrafimy przyjąć z rąk Boga cuda, które są dla nas dobre a o które wcale nie prosiliśmy?
"Cokolwiek Pan Bóg chce ci dać, jest to prawdziwy skarb” niech te słowa będą dla każdego z nas zachętą do odkrywania cudów dnia codziennego w naszym życiu i przyjmowania ich jako prawdziwych skarbów pochodzących od Boga.


 Cytaty z książki:

„Cud Glorii” Jerry Brewer, wyd. św. Stanisława BM, Warszawa 2009


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pamiętnik chorej dziewczynki

Mądrość życiowa osób starszych

Dobry humor i wygodne buty

Jak otwarte okno...

Święto radości już za nami